POTĘŻNA METODA OSIĄGANIA CELÓW
Determinacja | 31-01-2016Zamienienie swoich marzeń na dobrze określone cele da Ci dobre efekty. Możesz je dodatkowo spotęgować używając kontrastu mentalnego. Ale istnieje metoda o jeszcze silniejszym działaniu…
Ustanowienie swojego celu to jedno. Działania na jego rzecz to zupełnie coś innego. Pomyśl, jak osiąga się cel, szczególnie ten duży, oddalony w czasie. Taki, który jest dla Ciebie wyzwaniem.
Pstrykasz palcami i jest? Pomarzysz i się pojawia? Jeśli chcesz go naprawdę mocno, to w końcu jakoś sam przychodzi?
Nie.
Dobrze wiesz, że tak się nigdy nie dzieje.
Literatura motywacyjna czy sprzedawcy marzeń mogą Ci to wmawiać, ale im nie wierz. Osiąganie dużego celu to codzienna, wytrwała praca. Godzina za godziną, dzień za dniem, tydzień za tygodniem.
Chcesz schudnąć? Każdego dnia musisz sobie przygotować zdrowy posiłek o określonej liczbie kalorii i opierać się pokusom zjedzenia czegoś dobrego, ale niezdrowego. Rano. W południe. Po południu. I wieczorem. Powtórz razy 100 dni i może coś z tego będzie.
Z ćwiczeniami to samo. Jeden trening nie zbuduje Ci ciała jakiego pragniesz. Musisz się namęczyć. Ćwiczyć, kiedy Ci się nie chce, wylać pot. I tak przez długie miesiące.
Piszesz prace magisterską? Przygotowujesz złożony projekt? Znowu: krok za krokiem, jedna mała część za drugą. I tak kolejne dni i tygodnie. Codziennie musisz pokonać swoje lenistwo. Wziąć się w garść. Skupić. Działać. Wytrwać w tym działaniu. Powtórz wielokrotnie.
Tak się osiąga cele. One nie przychodzą same (całe szczęście, życie byłoby wtedy nudne).
A co by było, gdybyś mógł się zaprogramować? Sprawić, że działania, które zwykle są trudne, przychodzą jakby same? Po prostu je robisz? Np. dużo łatwiej rozpoczynasz pracę? Przygotowujesz posiłek? Opierasz się pokusom? Pozostajesz skupiony?
Niemożliwe?
Poznaj intencje implementacji.

Jezioro Bodeńskie, nad którym Gollwitzer obmyślał metodę, która zrewolucjonizuje osiąganie celów. Jakob Lawitzki , CC BY 2.0.
A było to tak, że dawno, dawno temu (w 1993 r.) za siedmioma górami, za siedmioma lasami, a dokładnie w Konstancji, nad pięknym Jeziorem Bodeńskim, na miejscowym uniwersytecie pracował sobie Peter Gollwitzer. Jak to naukowiec, zadawał wiele pytań o naturę rzeczy.
W tym, pytanie, które Cię szczególnie interesuje. Może nie tak duże i trudne jak: „Co się dzieje pomiędzy chęcią osiągnięcia czegoś, a faktycznym osiągnięciem?”. Trochę mniejsze, ale niemniej ważne: „Co się dzieje pomiędzy chęcią osiągnięcia czegoś, a podjęciem działania na rzecz tego?”
W efekcie tych dociekań, Gollwitzer zaproponował metodę, dzięki której nie poprzestaniesz na samej chęci. Podejmiesz także działanie. Uwierz mi, że ta metoda okazała się dużym WOW. Do dzisiaj przeprowadzono nad nią setki badań, trudno znaleźć naukowca interesującego się osiąganiem celów, który by o niej nie słyszał. A Peter Gollwitzer z niemieckiej prowincji przeniósł się na Uniwersytet Nowojorski, gdzie aktualnie jest szefem Wydziału Psychologii.
Metoda ta, to intencje implementacji. Czyli konkretne plany działania, które określasz po tym, jak ustanowisz swój cel. Polegają one na tym, że ustalasz: 1) jak się zachowasz i 2) w jakiej konkretnie sytuacji to zrobisz (kiedy i gdzie).
Musisz zatem wiedzieć jakie konkretne zachowania pozwolą Ci osiągnąć Twój cel oraz znać właściwe okoliczności, w których chcesz się odpowiednio zachować.
Forma intencji implementacji jest następująca:
Jeśli zdarzy się [sytuacja X], to wtedy wykonam [zachowanie Y].
Czyli, jeśli Twoim celem jest odchudzanie, to powinieneś sformułować mniej więcej taką intencję implementacji:
„Jeśli najdzie mnie ochota na słodycze, to pójdę do lodówki i przygotuję sobie sałatkę.”
Bierzesz moment, w którym zwykle sięgałeś po coś słodkiego – bo nagle Ci się zachciało i programujesz się na inne zachowanie: zjedzenie czegoś zdrowego.
Jeśli pracujesz nad jakimś projektem i potrzebujesz skupienia, a ciągle się rozpraszasz wchodząc na Facebooka, to stwórz taką intencję implementacji:
„Jeśli będę chciał wejść na Facebooka, to zignoruję to pragnienie.”
W tym przykładzie określasz to, co najbardziej przeszkadza Ci w skupieniu. I programujesz sobie reakcję, że to zignorujesz.
Taką intencję implementacji zapisz sobie i powtórz w myślach kilka razy. Wtedy mocniej zadziała.

Intencje implementacji działają na zasadzie automatyzacji Twoich zachowań. To znaczy, że zawczasu określasz sytuację, w której ma zajść jakaś reakcja i samą reakcję. W Twoim umyśle te dwie rzeczy się kojarzą. Dlatego, gdy znajdziesz się w tej sytuacji, reakcja sama się aktywuje.
W ogóle nie wchodzisz w proces decyzyjny: „a może by jednak zjeść coś dobrego? A może nie? No ale przecież od jednego batonika świat się zawali?” „Tylko rzucę okiem na Facebooka… 20 sekund i wracam do pracy. Na pewno nie zostanę na dłużej”. Na takich procesach myślowych zwykle się wywalamy, bo racjonalizujemy nasze pragnienia, szukamy stu argumentów, żeby jednak zrobić to, na co mamy ochotę.
A intencje implementacji sprawiają, że możesz te procesy po prostu ominąć i zachować się tak, jak chcesz.
Ich efektywność badano na wiele sposobów, w różnych kontekstach, m.in. zdrowotnym, akademickim, prospołecznym i wielu różnych celach osobistych. Wyniki pokazywały znaczącą skuteczność – ludzie, którzy stosowali intencje implementacji częściej osiągali swoje cele.
Chyba warto, żebyś zaczął z tego korzystać, prawda?







